Technologia, zęby i kłopoty, które widziałem
Osiem dni po tym, jak to się zaczęło, kiedy wi-fi zostało naprawione i kłopoty się skończyły, srebrnowłosy mężczyzna, który je naprawił, stanął w naszym foyer i wygłosił swoje oświadczenie: Powiedział, że w całej jego karierze było to najtrudniejsze wyzwanie, przed jakim kiedykolwiek stanął. Oczywiście pomyślałem o swoich zębach.
Wchłanianie jego oceny – zalane emocjami, które wahały się od dumy (czyż nie jestem wyjątkowy?) Do wstydu (na pewno to ja to spowodowałem) – było podobne do wchłaniania oświadczenia mojej byłej recepcjonistki dentystycznej, która, gdy jej szef powiedział, że przechodzi na emeryturę, przekazywała papierowe akta nowym dentystom. “Życzę pani wszystkiego dobrego” – powiedziałem do niej, gdy opuszczałem gabinet po raz ostatni. “Myślę, że pani teczka była najgrubsza w naszym biurze” – powiedziała do mnie. Udałem, że się śmieję.
Z pewnością pomyśleliśmy, że kiedy streaming “Better Call Saul” został przerwany pewnej nocy, ma to coś wspólnego z falą upałów i groźbą ciągłych przerw w dostawie prądu. Ale nie mogło być aż tak czarno, ponieważ nasze lampy wciąż były włączone. Linia stacjonarna nie działała, a komputery, jak gburowate nastolatki, odsuwały na bok wszystkie nasze gorączkowe wysiłki, by się połączyć. Na modemie migało złowieszcze czerwone światełko. (Samo wpisanie słowa “modem” ciągnie mnie do zewnętrznych granic mojego rozumienia technologii).
Co kilka minut rozlegał się delikatny dźwięk bonga, a trzy lampki modemu zmieniały kolor na zielony, co powodowało, że oboje pędziliśmy do naszych biurek z nadzieją na dokończenie pracy lub odesłanie e-maila. Po trzech zdaniach, kolejny dźwięk bonga – nie wszystkie bongi są takie same, jak się dowiedzieliśmy – sygnalizował, że jedna z lampek znów zaświeciła się na czerwono, a nasz e-mail nie wychodził, nasz telefon nie miał sygnału wybierania. Od samego początku Netflix był do zobaczenia; nawet nie próbowaliśmy oglądać niczego na naszym inteligentnym telewizorze przez osiem dni, podczas których był oszołomiony.
Trzeciego dnia zaakceptowaliśmy fakt, że to nie był upał, a jeden z nas (nie ja) przyjął główną rolę w tym dramacie: Jako Beleaguered Man, miał on przywilej nawiązania pierwszego kontaktu z Providerem; zamachnąć się szeroko swoją maczetą, aby wyrąbać ścieżkę przez dżunglę monitów telefonicznych; próbować podążać za prośbami przedstawiciela obsługi klienta o sprawdzenie tego lub tamtego; cały czas próbując wyjaśnić temu przedstawicielowi, co idzie nie tak. Nie – byłem głęboko w tym procesie dwa razy, kiedy telefon poszedł kaflooey (nie jest to termin techniczny) i połączenie było kaput. Po tym, jak spędził co najmniej dwie godziny na tym procesie w pewien piątek, wspaniałomyślnie scedował to zadanie na mnie.
Czekałem do niedzieli, po pięciu dniach bez internetu, ponieważ myślałem, że wtedy będzie spokojniej niż w poniedziałek rano, kiedy pracownicy w biurach domowych będą zgłaszać żądania. Nadszedł czas, przed Masterpiece Theatre, by wykonać swój ruch. Przeczesywałem monity telefoniczne i w końcu dodzwoniłem się do empatycznej kobiety, która została dobrze przeszkolona, aby powiedzieć mi, że czuje mój ból. Gdybym powiedział jej, że mój laptop spadł z biurka, przeleciał przez powietrze i uderzył mnie w głowę, myślę, że jej odpowiedź byłaby taka sama (“Rozumiem, dlaczego czuje się pan sfrustrowany”).
Była bardzo miła, zwłaszcza gdy zagrałem kartą wieku i powiedziałem jej, że nie jesteśmy w stanie samodzielnie wymienić modemu. Miałam nadzieję, że wyobrazi sobie nas jako parę emerytów, którzy nie mają nic lepszego do roboty niż złożenie pozwu zbiorowego, jeśli jej firma wykaże najmniejszą dyskryminację ze względu na wiek. Obiecała, że osoba zajmująca się naprawą zostanie wysłana we wtorek.
Poniedziałek był spokojny, przerywany jedynie licznymi wiadomościami tekstowymi od dostawcy z pytaniem, czy jesteśmy pewni, czy możemy potwierdzić, czy naprawdę potrzebujemy osoby do naprawy … a może chcielibyśmy anulować i zapomnieć o całej sprawie? Wytrzymaliśmy. Kiedy nie mogłem zabrać telefonu pod prysznic, poprosiłem drugiego członka naszego gospodarstwa domowego, aby obserwował SMS-y od dostawcy i odpowiadał bez wahania, gdyby pojawiło się kolejne pytanie o to, czy nadal potrzebujemy pomocy.
I wtedy zaczęło się przedstawienie. Od wtorku do czwartku było trzech różnych techników/naprawiaczy/cudotwórców, każdy z pozornie większym doświadczeniem. Zaproponowaliśmy im jedzenie i picie (wszyscy odmówili), staraliśmy się wyglądać optymistycznie co do ich szans na sukces i obficie im dziękowaliśmy.
Myślę, że pierwszy z panów myślał, że już wszystko naprawił. Ale gdy tylko wyszedł i zamknęliśmy za nim drzwi, światła na modemie zaczęły migać na czerwono, potem na zielono, a potem znowu na czerwono, coś jak neon przed klubem dla dziewcząt na Broadwayu. Ostatni facet, który chodził od środka na zewnątrz, po słupie i w dół, przychodził przez dwa dni z rzędu. Nie wpadał tylko na chwilę; jedna z wizyt trwała sześć godzin. Gdyby ta eskalacja trwała dłużej, prezes firmy mógłby być na naszym progu.
Serwisanci przychodzili i odchodzili; pies szczekał; pies się tulił. Wykonano telefony do centrali. Każda część systemu została wymieniona. W pewnym momencie wysunięto teorię, że mieszkamy zbyt daleko od miejsca, w którym emitowane są sygnały. Mieszkamy tu od 49 lat, wi-fi mamy od co najmniej 10.
Gdy ostatni z objuczonych narzędziami gości pracował, my dwaj skradaliśmy się po kątach, rozmawiając o innych firmach, z którymi moglibyśmy podpisać umowę. Ale ten facet tak bardzo się starał, że wydawało się, że byłoby niedocenieniem powiedzieć: “Wielkie dzięki, ale zdecydowaliśmy się na Internet Lucky Joe’s Dollar-a-Day”.
Ósmego dnia, w czwartek, światła nadal migały na przemian na czerwono i zielono, a ostatni stojący (i wspinający się i naprawiający) człowiek potrząsnął głową w nędzy i powiedział, że “zamierza wymienić jeszcze jeden przewód, chociaż wiedział, że ktoś przed nim już go wymienił”. Westchnęliśmy.
Może moglibyśmy przejść do sygnałów dymnych. Kto musi czytać rzeczy, które inni ludzie mówią, że chcą, żeby pan czytał? Kto musi wysyłać psu zdjęcie wysypki? Patronowanie USPS jest nie tylko patriotyczne, ale fajnie jest dostać list na papierze. Czy naprawdę tak ważne jest, aby wiedzieć, że Państwa drugi kuzyn urodził dziecko tego samego dnia, w którym zdechł jego pies? Na moich półkach z książkami kucharskimi jest już mnóstwo przepisów na szarlotkę.
Naprawił to.
Kończąc swój pobyt w naszym domu, stanął przy drzwiach wejściowych. I podczas gdy ja obdarowywałem go wdzięcznością niczym syropem klonowym gorące naleśniki, on odwdzięczył się mówiąc nam, jak było ciężko, co wiedziałem, że oznacza to, jak wyjątkowi jesteśmy.
Co prowadzi mnie do dentysty. Proszę się nie martwić, nie będę się zagłębiał w dentystyczne opowieści z taką precyzją, z jaką opisywałem nasze komputerowe nieszczęścia. Wystarczy powiedzieć, że to była długa historia, począwszy od czasów, gdy byłam prawie jeszcze dziewczynką, aż do teraz, kiedy jestem prawie staruszką. W moje choppery zainwestowano wiele tysięcy dolarów, a pieniądze rozeszły się w nadziei, że moje zęby tego nie zrobią.
Widzę, że były w tym komiczne aspekty – na przykład czas, kiedy wypadł mi tymczasowy, gdy rozmawiałem z jednym z burmistrzów San Francisco, był szczególnie zabawny – ale głównie sprawiło, że jestem nieszczęśliwy. Apteczka jest pełna szczoteczek, sznurków, wykałaczek, sznurków i pasty do zębów. Przez całe życie miałem poczucie winy, że więcej czasu spędzam na jedzeniu niż nitkowaniu zębów.
Jakoś łatwiej jest zaakceptować, że to wszystko moja wina, niż zaakceptować, że jest to przypadkowe. Tak samo jest z naszymi problemami z komputerem. Jestem pewien, że to ja nacisnąłem jeden z wielu przycisków na klawiaturze, co spowodowało natychmiastowe przerwanie misji w naszym systemie, który kliknął to lub tamto i wszystko zepsuł. Ta maszyna patrzy na mnie – tak jak dentysta patrzy w moje usta – kręcąc głową.
Naprawdę oczekuje pan, że to naprawię?